STEVIE NICKS Trouble In Shangri-la 2LP BLUE
- 2x Vinyl, LP, Album, Transparent Sea Blue
Jedna z moich absolutnych muzycznych bohaterek. Stevie uwielbiam od momentu, kiedy pierwszy raz odpaliłem „Tango In The Night”. Album ten zmiótł mnie z dywanu na którym siedziałem patrząc jak zahipnotyzowany w domową wieżę stereo. Pierwsze dźwięki „Big Love” przeszywały mnie na wskroś, ale prawdziwa jazda zaczęła się przy numerze „Seven Wonders”. Czułem jakby otworzyły się jakieś magiczne bramy do świata, który skrywał mistyczne tajemnice.
Wszystko za sprawą głosu Stevie, która w charakterystyczny dla siebie sposób opowiadała mi tę historię. Zauroczony „Tango In The Night” sprawdziłem co jeszcze znajdę w domowej kolekcji od Fleetwood Mac... „Rumours” to kolejny tytuł, który poznałem tego dnia i po którym wszystko stało się jasne. Fleetwood Mac stał się jedną z moich ulubionych pop-rockowych kapel, a Stevie jedną z ulubionych wokalistek. Oczywiście są ludzie, którzy uważają, że przez nią Fleetwood Mac zaczął grać muzykę komercyjną i mniej wymagającą. Fani Petera Greena mają za złe, czy wręcz obwiniają Nicks, że to właśnie przez nią stali się bardziej przebojowi, mniej bluesowi, mniej progresywni, bardziej popowi, czy folkowi. Ja widzę to jako rozwój kapeli i powiem więcej, najlepszy Fleetwood Mac zaczyna się od dołączenia Stevie do składu, przynajmniej dla mnie.
Zarówno dwie wspomniane płyty, czy też „Tusk” lub „Mirage” to pop-rockowe perły. Podobnie mam z jej solową twórczością. Zarówno „Bella Donna” czy „The Wild Heart” to absolutne klasyki. Krążki te zawierają klasyki lat 80., bez których ta muza byłaby bardzo uboga. Oczywiście nie wszystko z jej dyskografii to czyste złoto. Na „Street Angel” chociażby były słabe momenty. Na upartego można tam wyszukać fajne tracki, jak tytułowy czy piękna kompozycja „Rose Garden”, ale ogólnie bez szału. Do pełnej formy wróciła jednak na swoim kolejnym albumie, czyli „Trouble in Shangri-La”.
Po siedmiu latach od wydania „Street Angel” postanowiła znów oczarować nas tym, za co ją pokochaliśmy. Klasyczne pop-rockowe numery, które jak wspomina Nicks były klamrą spinającą jej dotychczasową dyskografię. Wynikało to z tego, że na krążku znalazło się kilka numerów napisanych za czasów „Bella Donny”, co zresztą słychać. Całość albumu otwiera numer tytułowy, który idealnie wprowadza nas w muzyczny klimat tej płyty. Stevie jak za dawnych czasów swoim wiedźmowym vibem zaprasza nas do swojego muzycznego świata, który zawsze był inny. Numer ten brzmi jak wyrwany z ery „Tango In The Night”, więc chyba nie muszę odpowiadać na pytanie, czy go lubię.
Dalej jest równie zajebiście! „Candlebright” czy „Sorcerer” to mistrzowskie numery potwierdzające klasę Stevie i to, że wróciła do gatunku w którym czuje się najlepiej. Jest w tym oczywiście brzmienie lat 80., co fajnie uzupełnia się ze współczesną produkcją za którą odpowiedzialna była m.in. Sheryl Crow. Sheryl oczywiście też udziela się tutaj instrumentalnie i wokalnie w kilku numerach.
Jednak jeśli o gościach mowa, to moimi ulubionymi momentami są „Bombay Sapphires” z udziałem Macy Gray oraz „I Miss You” z Lindseyem Buckinghamem. Ich duet przywołał klimat legendarnego „Rumours” i emocje, które towarzyszyły mi w dniu pierwszego odsłuchu tego krążka.
Reasumując, „Trouble in Shangri-La” to krążek, który może nie jest jakimś wybitnym dziełem, ale idealnie pokazuje niedowiarkom, że Stevie to absolutna ikona i doskonała wokalistka, bez której świat muzyki rockowej byłby ubogi. Jak dla mnie jest to jedna z jej najlepszych i magicznych solowych płyt, do której uwielbiam wracać.
Tracklista:
A1 Trouble In Shangri-La
A2 Candlebright
A3 Sorcerer
B1 Planets Of The Universe
B2 Every Day
B3 Too Far From Texas
C1 That Made Me Stronger
C2 It's Only Love
C3 Love Changes
D1 I Miss You
D2 Bombay Sapphires
D3 Fall From Grace
D4 Love Is
Kolorowe płyty winylowe cieszą oko każdego melomana, który lubi mieć coś specjalnego w swojej kolekcji winyli. Są to zazwyczaj limitowane wydawnictwa, które są ściśle ograniczone pod względem ilości. Skutkuje to w późniejszym czasie wzrostem wartości danej płyty i wówczas dane wydawnictwo staje się elementem poszukiwań zbieraczy płyt. Różnorodność w kwestii koloru płyty winylowej jest nieograniczona - płyta może zostać wytłoczona w jednym bądź wielu kolorach, może również posiadać swoistego rodzaju specjalnie wytworzone plamki tzw. splattery. Istnieją również płyty, na których zostały wytłoczone rysunki - takie wydawnictwa nazywa się picture disc (PD). Zachęcamy do zapoznania się z naszą ofertą kolorowych płyt winylowych i limitowanych wydań winyli, gdyż w przyszłości mogą się one okazać się udaną inwestycją!