IGGY POP Every Loser LP
- Vinyl | LP
Jest, wreszcie jest! Śmierdzący zgnilizną, wulgarny, rozebrany do pasa, plujący na zasady Iggy! Nie wiem, czy "Every Loser" będzie doskonałym albumem, ale dla mnie już jest najlepszym "solowym Popem" od lat! Powiem Wam szczerze... Nie mogłem patrzeć, a raczej słuchać jego ostatnich dokonań. Francuskie pioseneczki, kolaboracje z Joshem, które były tak "dobre" jak ostatnie Desert Sessions czy QOTSA, zupełnie mnie nie ruszały. Nie kupowałem też poetyckiej zadumy na przegadanym "Free". Wydaje mi się, że Iggy chciał w pewnym momencie swojej solowej kariery zostać drugim David'em Bowie. Chciał być takim muzycznym kameleonem, który nie ma żadnych granic. Nie od dziś wiadomo, że Pop i Bowie byli przyjaciółmi, a sam Iggy zawdzięcza mu bardzo dużo, ale... Wiem, że w tym momencie ultrasi Iggy'ego już ostrzą na mnie nóż, ale niestety. Uwielbiam The Stooges, bardzo szanuje wczesne "solówki" i nagrywki z lat 90, ale nie zakochałem się w tej muzie ze względu na jej poetyckość, czy poprawność. We wspomnianych The Stooges urzekł mnie ten bród, ten syf, który z albumu na album, przeradzał się w taki "punkowy artyzm". Ten styl, to brzmienie, jak dla mnie w tym okresie posiadali tylko oni. Nie było tam miejsca na uśmiechy i przebojowe "pitolenie" dla mas. Byli dzicy, a Iggy był tą jedyną osobą, która mogła poprowadzić taką grupę wykolejeńców. "Raw Power" nie zestarzało się nawet na chwilę, za co "winę" oczywiście ponosi wspominany już David Bowie. Tak, czy inaczej Iggy to punk, Iggy to zadyma i uważam, że to mu najlepiej wychodzi. Jeśli popatrzymy na jego solową dyskografię, to "Every Loser" będzie pierwszym od 2003 ("Skull Ring") w pełni punkowym, rockowym wydawnictwem Mistrza. Singiel promujący, czyli "Frenzy" nie pozostawia co do tego złudzeń... Bas Duffa McKagana, perkusja Chada Smitha i gitara Watta przenoszą Iggyego do jego naturalnego środowiska, do obskurnych, zadymionych punkowych klubów. Brzmienie tego kawałka jest tak niechluje i brudne, że gdybym mógł to przybiłbym piątkę Adrew Watt'owi, który oprócz gitarzysty, jest również producentem całego krążka. Dla niewtajemniczonych, to właśnie Watt na chwilę obecną jest jednym z najbardziej "gorących" nazwisk w branży. Jego "łapa" to chociażby ostatnie dokonania Ozzy'ego. Swoją drogą podobnie jak na albumie Ozza mamy tutaj zestawienie muzyków z najwyższej półki. Każdy z zaproszonych gości dołożył swoją cegiełkę do nowego albumu Iggy'ego. Oprócz wspomnianego Duffa i Chada usłyszymy tu m.in. Dave'a Navarro, nieodżałowanego Taylora Hawkinsa oraz Travis'a Barker'a. Na uwagę również zasługuje okładka autorstwa Raymond'a Pettibon'a, który współpracował chociażby z Sonic Youth, czy Black Flag. Jak widać wszystko pozostaje w klimacie, co tylko napawa wielkim optymizmem i przyśpiesza bicie serca w oczekiwaniu na premierę!
Tracklista:
Frenzy
Strung Out Johnny
New Atlantis
Modern Day Rip Off
Morning Show
The News For Andy
Neo Punk
All The Way Down
Comments
My Animus Interlude
The Regency