GUNS N' ROSES Appetite For Destruction LP
- Vinyl | LP | Album | Reissue
Nie będzie to klasyczna recka tego albumu, a bardziej dywagacje o tym co było, a co jest teraz... Zwłaszcza, że jest ku temu okazja, bo nowe numery, może nowy album, za jakieś 50 lat, ale no zobaczymy. Jestem fanem GNR od lat szczenięcych. Zbieranie naklejek i karteczek do segregatora z ich podobiznami było dla mnie na porządku dziennym. Dziś kolekcjonuje bootlegi, solowe krążki muzyków oraz kolejne reedycje czy to „Use Your Illusion” czy właśnie „AFD”. O tym, że jest to jeden z najlepszych i najważniejszych debiutów w historii muzyki rockowej wie chyba każdy.
To, w jaki sposób panowie odświeżyli tu skostniałego, wąsatego hard rocka za pomocą punk rockowego brzmienia jest mistrzowskie. Muzyka tu zawarta nie zestarzała się nawet na chwilę. Każdy track brzmi świeżo i porywa, tak samo jak porywał mnie z 25 lat temu. Kultowa jest tu nie tylko zawartość muzyczna. Krzyż z okładki stał się elementem popkultury, a single promujące ten album jak „Sweet Child O’ Mine” czy „Welcome To The Jungle” to numery które słyszymy niemal codziennie w rozgłośniach radiowych. Dla mnie prawdziwym skarbem tego krążka jest „Rocket Queen”, który uwielbiam bezgranicznie. Tak naprawdę ciężko mi napisać cokolwiek nowego o tym tytule, prócz tego, że jest to absolutny klasyk.
Tym albumem wdarli się na szczyty rockowego Olimpu i mimo zawrotnego tempa wzrostu ich popularności, bardzo szybko zakończyli swoją działalność w swoim najlepszym składzie i okresie. Wydaje mi się, że dlatego też tak bardzo wryli się w serca słuchaczy. Gdyby ich muza opadała z sił, tak też spadałoby zainteresowanie. Odeszli w glorii muzycznej chwały i to ugruntowało również ich pozycję. Axl kontynuował oczywiście GNR z różnymi muzykami, a ci kultowi członkowie Gunsów nagrywali swoje solowe krążki i zakładali kolejne kapele. Tutaj również będę bronić „Chinese Democracy", bo jest to naprawdę solidny album. Problem z nim polega na tym, że nie jest tak dobry, jak zapowiadał to Axl, ale nie można powiedzieć, że jest beznadziejny. Ważne jest to również to, że Guns N’Roses, to przede wszystkim duet Axl i Izzy. Slash oraz Duff byli bardzo ważnymi elementami tej układanki, ale to Stradlin i Rose byli odpowiedzialni za sukces tej kapeli, co zresztą widać kiedy wczyta się w informacje, kto był głównym kompozytorem.
Z biegiem czasu Gunsi stali się troszkę przerysowanym bandem, który pomimo swoich zasług budzi śmiech młodych słuchaczy. Widziałem ich dwa razy po tej reaktywacji i pomimo brzmienia wokalu Axl'a (NIE AXELA!) było to spełnienie moich dziecięcych marzeń. Kiedy Slash, Duff i Axl pojawiali się na scenie czułem się tak jak w tym momencie, kiedy oglądałem MTV i ich koncerty czy klipy. Nie ukrywam, że od tego momentu też żyję nowym albumem GNR, który zapowiadany jest przez odrzuty z „Demokracji”. No i tak... „Absurd” jest faktycznie absurdalny. Po tylu latach czekania takie coś? Wydaje mi się, że zarówno Slash czy Duff solo zjada ten numer bez popity. „Hard Skool” było już bardziej w klimacie, chociaż brzmiało to jak coś co pasowałoby bardziej do „High School Musical” niż do ikony rock’n’rolla.
Teraz przyszedł czas na „Perhaps”. To chyba najlepszy nowy numer Gunsów. Ma w sobie vibe „Estrange”, który stawiam zaraz po „Rocket Queen” w moim rankingu. Jednak brakuje w tym tego polotu, tego luzu, który mieli kiedyś i nie ma co ukrywać brakuje Izzy’ego i jego łapy. Dużym plusem jest również to, że Axl nagrał wokale od nowa i o dziwo nie brzmi jak Myszka Miki! Wiem, że to zasługa produkcji i studia, ale napawa mnie to pewnym optymizmem. Nowy krążek, który według niektórych plotek ma nazywać się „Use Your Illusion III” (to jeden z tytułów, według mnie najsmaczniejszy) ma składać się z numerów, które nie weszły na „AFD”. Spoko, tak jak wspomniałem ten album to pomnik i najlepszy okres GNR. Album kupię oczywiście we wszystkich formatach i mam nadzieję, że Gunsi raz jeszcze sprawią, że poczuję się tak jak tego dnia, gdy usłyszałem „Don’t Cry” czy „It’s So Easy”. Muzyka Gunsów będzie ze mną do końca, wiem że wielką rolę odgrywa tu sentyment, ale no cóż, nic nie poradzę...
Tracklista:
G1 Welcome To The Jungle
G2 It's So Easy
G3 Nightrain
G4 Out Ta Get Me
G5 Mr. Brownstone
G6 Paradise City
R1 My Michelle
R2 Think About You
R3 Sweet Child O' Mine
R4 You're Crazy
R5 Anything Goes
R6 Rocket Queen
Guns N' Roses - płyty winylowe, płyty CD i merch
"Do you know where the fuck you are... you're in a jungle you gonna die..." Ostatni prawdziwi rockmani? Chyba tak. Historia kapeli sięga 85 roku, kiedy to Izzy Stradlin, Tracil Gunn zaprosili do swojego zespołu "Hollywood Rose" wokalistę o imieniu Axl Rose. Szybko zespół zmienił nazwę na Guns N' Roses. Stradlin na gitarze rytmicznej, Axl na wokalu oraz reszta późniejszego L.A. Guns to pierwotny skład GNR. Z czasem skład się zmieniał. Do kapeli doszedł basista Duff McKagan, gitarzysta o pseudonimie Slash, oraz perkusista Steven Adler, który już wcześniej bębnił w Hollywood Rose oraz w kapeli Road Crew gdzie grał z Duffem i Slashem. Zespół koncertował i zdobywał coraz to większe zainteresowanie fanów i... fanek. Energetyczne koncerty połączone z całkowitym brakiem szacunku do jakiejklowiek władzy i pełną nonszalancją zyskiwały zwolenników również w świeie wytwórni płytowych. Gunsi podpisali kontrakt i wydali oficjalny debiut "Appetite For Destruction" (1987), który poprzedzała Epka "koncertowa " - "Live ?!*@ Like A Suicide", która została wydana w 1988 roku jako G N' R Lies z kilkoma dodatkowymi utworami m.in. "Patience" czy "Used To Love Her". Jednak wróćmy do debiutu Guns N' Roses. Pierwotna okładka przedstawiała kosmitę gwałcącego dziewczynę, jednak wytwórnia nie zgodziła się na to i okładkę przyozdobił kultowy krzyż autorstwa tatuażysty Billa White'a, który również przeniósł ten obraz na ciało Axla. AFD to tak naprawdę ostatni prawdziwy hard rockowy album lat 80. Były to chwytliwe, rockowe numery zagrane z punkowym brudem i werwą. Do dziś ten album uchodzi z jeden z najlepszych albumów w historii rocka oraz jest wzorcem, jak powinien wyglądać, a raczej brzmieć rasowy debiut prawdziwych buntowników. Przyszły lata 90. i zaczęły się prace nad kultowym "Use Your Illusion", czyli dwupłytowym wydawnictwem Gunsów. W tym samym czasie z zespołu leci Adler. Wynikiem konfliktu na linii perkusista – zespół były narkotyki. Jednak w utworze "Civil War" z drugiej części UYI słyszymy właśnie Adlera, jednak na stałe jego miejsce w zespole zajął Matt Sorum, oraz powitaliśmy nowego szóstego członka kapeli Dizzy Reeda (klawisze). Zespół wydał albumy, a zespół opuścił Stradlin, który był już zmęczony fanaberiami Axla (to już temat na drugi artykuł) oraz narkotykami i wiecznymi imprezami, jego miejsce zajął Gillby Clarke. Po 2 letniej trasie, zespół wydał jeszcze "The Spaghetti Incident" (1993), czyli album wypełniony coverami.
Następnie historia wszystkim jest dobrze znana. Axl przejął zespół, z którego odszedł Slash, Clarke, Sorum oraz na samym końcu Duff. Został jedynie Reed. Przez lata komponował i nagrywał w różnych składach oraz z różnymi producentami album, chyba też i najdroższy w historii, czyli "Chinese Democracy" (2008). Wielu muzyków, fanów nie wierzyło, że ten album ukaże się kiedykolwiek. Nie było to takie GNR na jakie fani czekali, nie było rock n rolla za jaki pokochali ten band, jednak nie był, nie jest to taki zły album jak wielu hejterów Axla by chciało. Axl promował album, koncerty cieszyły się olbrzymim zainteresowaniem. Jednak stało się to co stać musiało. Axl, Duff oraz Slash znów stanęli razem na scenie. Skład uzupełniają ludzie związani z kapelą od czasów "Chinese Democracy"- Frank Ferrer (perkusja), Richard Fortus (gitara), Dizzy Reed (klawisze) oraz pierwsza kobieta w zespole Melissa Reese (klawisze). W tym składzie zespół koncertuje i działa na scenie od 2016 roku. Stradlin i Alder nie biorą udziału w reaktywacji. Zespół podobno pracuje nad nowym albumem, więc pozostaje nam czekać z niecierpliwością. Co najlepiej umila oczekiwanie? Dobra muzyka, dlatego też zapraszamy Was do naszego sklepu gdzie znajdziecie płyty winylowe oraz płyty cd Gunsów w rewelacyjnych cenach. Zapraszamy!