DAMIANO DAVID Funny Little Fears LP Coloured (Cream) Vinyl in Sleeve
- LP Coloured (Cream) Vinyl in Sleeve
Mówiłem, że tak będzie? Mówiłem! Przed nami pierwszy solowy album wokalisty Måneskin. Damiano David jest twarzą tej kapeli, elektryzuje publikę (zwłaszcza damską część), ma dobry wokal, jest charyzmatyczny, więc już czas...
Zaczniemy jednak od początku. Za sprawą Eurowizji Måneskin stał się międzynarodową sensacją. Nie, nie szalałem na ich punkcie, ale śmieszyło mnie całe zamieszanie dookoła tego bandu. Nie chodzi tu o aferę "nosową" na tym samym festiwalu, przez co plotkarska prasa miała "ręce pełne roboty". Przez dwa tygodnie wszyscy zastanawiali się, czy lider Måneskin walił koks na wizji! Chciał, to walił – jego sprawa. Pisząc o zamieszaniu, chodzi mi bardziej o muzykę. Włosi grają lekką, wpadającą w ucho, przebojową pop-rockową muzę z funkującą sekcją. Nie ma w tym nic wielkiego, ale też nie ma nic tragicznego. Są brzmienia i pulsacja współczesnego RHCP, trochę typowego radiowego grania, trochę rockowego buntu – i jakoś się kręci. Czy gdyby nie wystartowali na Eurowizji, to dziś pisalibyśmy o Damiano? Pewnie nie. Tego typu śpiewających, pięknych "chłopców" jest masa, ale no, stało się.
Na samym początku zwrócę się do tych, którzy już przewracają oczami i wymiotują na słowo "Eurowizja", że to wioska, że festyn dla głupków, że ustawione, a ten włoski band to nic innego niż komercyjny syf... Może i ustawione, może i polityczne, jednak jest to nadal lepsze niż wszystko, co Polska wysyła na ten festiwal od lat. To jedno. A drugie – czym różni się granie Måneskin od co drugiego headlinera festiwali pokroju Open'era? Odpowiedź jest prosta... Niczym. Więc wszyscy ci, co fikają na tego typu "iwentach", plując na muzykę Måneskin, powinni się zastanowić nad definicją słowa "hipokryzja". Gdyby taki numer jak np. "SUPERMODEL" czy "HONEY (ARE YOU COMING?)" nagrała ekipa Arctic Monkeys czy Royal Blood, to pewnie mielibyśmy piąty renesans rock 'n' rolla w tym sezonie, ale jeśli robi to band z Eurowizji, to...
Nie bronię ich, bo serio nie leży mi ta muza, ale też nie różni się niczym od tego, co powszechnie dziś uznawane jest za doskonałe i odkrywcze. Żaden z albumów Måneskin nie poruszył mnie w żaden sposób. Gdybym ich nie usłyszał, to też nie straciłbym nic. W dużym stopniu na ich sukces składa się wizerunek kapeli. Jeśli mam być już absolutnie szczery, to wiem jedynie, że jest tam Damiano i Victoria, basistka, która zbytnio nie uznaje noszenia koszulek. Reszty nazwisk nie znam. To tak trochę jak niegdyś z Tokio Hotel – był Bill i Tom, no i oczywiście reszta.
Tak jak wspomniałem, solowa kariera pana Davida była kwestią czasu. To właśnie on był i jest najmocniejszym elementem tego zespołu. Måneskin jest pewnego rodzaju produktem, przy którym pracuje sztab ludzi, doskonale wiedzących, co najbardziej podoba się ludziom w danym wykonawcy. Ma w sobie sznyt takiego bad boya, ale też romantycznego kochanka, więc nadaje się idealnie na idola – zwłaszcza że popularność i fascynacja Måneskin powoli wydaje się gasnąć, przynajmniej w moim odczuciu.
Single promujące album utrzymane są w bardziej popowym, przebojowym klimacie niż jego macierzysta formacja. Mam wrażenie, że wytwórnia chciałaby zrobić z niego bardziej zbuntowanego Harry'ego Stylesa. Zresztą "Born With a Broken Heart" czy "Next Summer" brzmią jak numery, które Styles mógłby zaśpiewać, ale nie chciało mu się ich dokończyć. Osobiście nie wróżę mu takiego sukcesu, gdyż Harry posiada w sobie to "coś", ten prawdziwy, artystyczny pierwiastek. Muzyka Stylesa ma w sobie vibe Bowiego czy George'a Michaela, ale też słychać w niej jego osobowość. U Damiano tego niestety nie ma – same tatuaże i uroda, nawet w połączeniu z dobrym wokalem, to niestety za mało.
Damiano jednak, jak widać, ma swoich odbiorców – i super. Mnie te numery nie podobają się, już chyba wolę go w Måneskin, bo chociaż nie jest to totalnie moja muza, to niektóre melodie zostają w mojej pamięci. Każdy z jego solowych singli nie ma jakiegoś rozwinięcia. Są bardzo prostolinijne, zbyt oczywiste. Nie ma w nich głębi, ot, takie radiowe numery, które będą lansowane na wielkie hity. "Funny Little Fears" na bank zdobędzie swoich odbiorców, bo koncerty się sprzedają, a wspomniane numery radzą sobie dosyć dobrze na listach przebojów. Może, kiedy przesłucham cały album, zmienię zdanie, ale na chwilę obecną jest jak jest.
Data premiery: 16.05.2025
Tracklista:
Side A
1 Voices
2 Next Summer
3 Zombie Lady
4 The Bruise
5 Sick of Myself
6 Angel
7 Tango
Side B
1 Born With a Broken Heart
2 Tangerine
3 Mars
4 The First Time
5 Perfect Life
6 SOLITUDE (No One Understands Me)