Darmowa dostawa od 200,00 zł
Zapisz na liście zakupowej
Stwórz nową listę zakupową
THE STOOGES The Stooges LP Brown Vinyl
W promocji

THE STOOGES The Stooges LP Brown Vinyl

  • Vinyl | LP | Album | Brown
Cena regularna: 122,99 zł(Zniżka 2%)
120,53 zł
brutto / szt.
Najniższa cena produktu w okresie 30 dni przed wprowadzeniem obniżki: 112,69 zł
Szybkie zakupy 1-Click(bez rejestracji)
Produkt dostępny w bardzo małej ilości
Produkt dostępny w bardzo małej ilości
14 dni na łatwy zwrot
Ten produkt nie jest dostępny w sklepie stacjonarnym
Bezpieczne zakupy
Odroczone płatności. Kup teraz, zapłać za 30 dni, jeżeli nie zwrócisz
Kup teraz, zapłać później - 4 kroki
Przy wyborze formy płatności, wybierz PayPo.PayPo - kup teraz, zapłać za 30 dni
PayPo opłaci twój rachunek w sklepie.
Na stronie PayPo sprawdź swoje dane i podaj pesel.
Po otrzymaniu zakupów decydujesz co ci pasuje, a co nie. Możesz zwrócić część albo całość zamówienia - wtedy zmniejszy się też kwota do zapłaty PayPo.
W ciągu 30 dni od zakupu płacisz PayPo za swoje zakupy bez żadnych dodatkowych kosztów. Jeśli chcesz, rozkładasz swoją płatność na raty.

Zaczniemy od czegoś bardzo kontrowersyjnego. Może nawet bardziej niż to, że nie uznaję Nicka i The Bad Seeds za coś absolutnie boskiego. No, ale nie ma co Was trzymać w napięciu... Nie jestem wielkim fanem dokonań Iggy'ego Popa! Nie oznacza to, że nie dam rady go słuchać, czy że na samą myśl o nim moja twarz wykrzywia się we wszystkie strony świata. Nic z tych rzeczy – są w jego bogatej dyskografii numery czy płyty, które wynoszę na ołtarze. Uważam jednak, że to, iż ktoś ma tyle lat, ile ma, żyje i nadal gra koncerty, nie może być jedynym motorem napędowym całego kultu od wielu lat.

Dlaczego o tym wspominam? Iggy czy Stonesi wpadli ostatnio „w sidła” swojego wieku – co to znaczy? Przy każdej recenzji, przy każdej wzmiance o nich, wspomniany wiek jest lwią częścią danej wypowiedzi. Stonesi nagrywają słaby album? Trudno, jak na osiemdziesięciolatków jest zajebisty! Iggy daje półtoragodzinny koncert, który mnie nie zachwyca? Eee tam, przecież on ma 78 lat i ciągle zrywa z siebie koszulkę, więc stul pysk!

Okej... Ostatnie lata Popa również niekoniecznie mi leżą. „Every Loser” był nijaki, sztuczny – no, nie leżał mi kompletnie. Projekt z Joshem z QOTSA, czyli „Post Pop Depression”, też nie porwał. Całe zamieszanie wokół tego tytułu polegało bardziej na tym, że openerowi fani QOTSA, rockmani, którzy mają kolegę palącego fajki, odkryli kultową postać Iggy'ego i tyle – ale to moje zdanie. Ostatni w pełni dobry solowy krążek Popa to moim zdaniem zajebisty „American Caesar”, który został wydany 32 lata temu. No dobra, może „Beat Em Up” oraz „Skull Ring” miały swoje momenty, ale nadal mówimy o krążkach sprzed ponad 20 lat. Co do wielkości pierwszych trzech płyt nie muszę się chyba wypowiadać – to absolutna biblia.

Tak czy inaczej – no, Iggy nie jest dla mnie kimś, przed kim padam absolutnie na kolana. Co innego The Stooges! Chociaż i w tym wypadku uważam, że ten band zakończył swoją działalność po wydaniu jednego z najlepszych albumów w historii rocka i punka, czyli „Raw Power”, a po śmierci Rona Ashetona dalsze granie The Stooges nie miało już sensu. Stooges byli absolutną zadymą jak na swoje lata. Ich płyty z lat 60–70 to garażowe piękno, a koncerty z tego okresu to totalny rozpierdol i esencja rock’n’rolla.

Być może gdyby nie David Bowie, ich kariera zakończyłaby się w morzu heroiny po drugim albumie, ale na całe szczęście dla nas panowie przy pomocy genialnego Davida stworzyli wspomniane „Raw Power”. Dziś jednak nie o Davidzie, czy o „Raw Power”. Dziś wracamy do 1969 i debiutu, który absolutnie zniszczył umysły słuchaczy.

W gruncie rzeczy od tego albumu zaczęła się moja przygoda z Popem i Stooges. Wszystko jednak zawdzięczam swojej miłości do Slayera i ich punkowym coverom z „Undisputed Attitude”. Panowie wrzucili tam numer „I'm Gonna Be Your God”, który rozkochał mnie w sobie od pierwszego odsłuchu. Przeglądając wkładkę do kasety, dowiedziałem się, że jest to ich wersja numeru „I Wanna Be Your Dog” The Stooges. No nie było innej opcji – trzeba było dorwać płytę, kasetę tej ekipy. Skoro Slayer ich kocha, to muszę poznać te dźwięki.

Po pierwszym odsłuchu byłem zachwycony! Był w tym bunt, był brud i taka nonszalancja, która absolutnie poruszyła buntowniczą żyłkę w moim ciele. Warto zaznaczyć, że w tym czasie, kiedy panowie nagrywali ten album, byli już znani ze swoich intensywnych koncertów, ale posiadali jedynie pięć numerów. Dlatego też pod naciskiem wydawcy w studiu powstały trzy kolejne.

Produkcją krążka miał zająć się sam John Cale z legendarnego The Velvet Underground. Jak dla mnie – wybór idealny. Kto jak nie on miałby zrozumieć młodych, popapranych rockmanów? No właśnie... Niestety, innego zdania była wytwórnia. Brzmienie, które Stooges ukręcili pod okiem Johna, nie spodobało się „białym kołnierzykom”. Finalnie wypuszczono materiał wyprodukowany przez Jaca Holzmana. Osobiście bardziej podoba mi się szorstkość Johna, dlatego fajnie, że po latach i jego wersja jest dostępna na rynku.

No dobra, produkcja produkcją, ale co z kompozycjami? Mamy tutaj do czynienia z cudownie przesterowanym, brudnym, sfuzzowanym brzmieniem. Takie numery jak otwierający wszystko „1969”, wspomniany „Dog” czy „Not Right” to bezczelnie hałaśliwe tracki, które porywają od samego początku. Słychać w tym oczywiście echa ówczesnej rock’n’rollowej sceny – pokroju The Rolling Stones, czy bardziej odjechanego, nowojorskiego grania w stylu wspomnianego Velvet Underground. Jednak w tych inspiracjach przebijała się ich własna wizja i podejście do instrumentu.

Iggy miał w swoim głosie zarówno pewną „poetycką” głębię, jak i wściekłość, która dodawała tym gitarowym patentom nowej jakości. Nie znaczy to, że panowie przez cały album serwują nam jedynie proto-punkowe petardy. Nic z tych rzeczy. Potrafią w genialny sposób wskoczyć w świat totalnych psychodelików. Słuchając „We Will Fall”, nawet bez narkotyków możemy poczuć się jak na totalnym „haju”. Natomiast „Ann” ma w sobie coś z ducha The Doors i Morrisonowych odlotów.

Nie ma tu tak naprawdę słabych momentów, nie ma przestrzelonych, nieopierzonych pomysłów. Pomimo to album nie osiągnął spektakularnego sukcesu. Dopiero z biegiem lat zyskał status absolutnego kultu. Wydaje mi się, że Stooges tym graniem wyprzedzili swoje czasy i tyle. Ludzie zajmujący się „lansowaniem” muzy oczekiwali bardziej bezpiecznego, bardziej grzecznego grania. The Stooges byli grupą wykolejeńców, którzy nie serwowali melodyjek pod radio, a bardziej chcieli niszczyć i deprawować młodzież!

Nic więc dziwnego, że dla wielu są pierwszą punkową kapelą w historii. Album ten, jak i dwa kolejne, to dla mnie coś genialnego – coś, co pomimo upływu lat nie traci nic ze swojej ostrości, a bunt zawarty w tych numerach nadal można czerpać garściami. The Stooges to ponadczasowa kapela, bez której scena rockowa, punkowa, alternatywna, a nawet metalowa nie brzmiałaby tak jak teraz. Kto nie zna, ten trąba – i na tym koniec!


Tracklist:

A1 1969 4:05
A2 I Wanna Be Your Dog 3:10
A3 We Will Fall 10:15
B1 No Fun 5:15
B2 Real Cool Time 2:29
B3 Ann 3:00
B4 Not Right 2:49
B5 Little Doll 3:21

Symbol
0349784033
Kod producenta
0603497840335
Asortyment
WINYL
Stan
Nowy
Wykonawca
THE STOOGES
Tytuł
The Stooges
Wytwórnia
Warner Records
Format
Vinyl
LP
Album
Brown
Kod EAN
0603497840335
Numer katalogowy
0603497840335
Data premiery
2022
Gatunek muzyczny
Rock
Styl Muzyczny
Punk Rock
Garage Rock
Blues Rock
Kolor płyt winylowych
Wydanie Limitowane / Kolorowy WinylWięcej

Kolorowe płyty winylowe cieszą oko każdego melomana, który lubi mieć coś specjalnego w swojej kolekcji winyli. Są to zazwyczaj limitowane wydawnictwa, które są ściśle ograniczone pod względem ilości. Skutkuje to w późniejszym czasie wzrostem wartości danej płyty i wówczas dane wydawnictwo staje się elementem poszukiwań zbieraczy płyt. Różnorodność w kwestii koloru płyty winylowej jest nieograniczona - płyta może zostać wytłoczona w jednym bądź wielu kolorach, może również posiadać swoistego rodzaju specjalnie wytworzone plamki tzw. splattery. Istnieją również płyty, na których zostały wytłoczone rysunki - takie wydawnictwa nazywa się picture disc (PD). Zachęcamy do zapoznania się z naszą ofertą kolorowych płyt winylowych i limitowanych wydań winyli, gdyż w przyszłości mogą się one okazać się udaną inwestycją!

Potrzebujesz pomocy? Masz pytania?Zadaj pytanie a my odpowiemy niezwłocznie, najciekawsze pytania i odpowiedzi publikując dla innych.
Zapytaj o produkt
Jeżeli powyższy opis jest dla Ciebie niewystarczający, prześlij nam swoje pytanie odnośnie tego produktu. Postaramy się odpowiedzieć tak szybko jak tylko będzie to możliwe. Dane są przetwarzane zgodnie z polityką prywatności. Przesyłając je, akceptujesz jej postanowienia.
Napisz swoją opinię
Twoja ocena:
5/5
Dodaj własne zdjęcie produktu:
Prawdziwe opinie klientów
4.9 / 5.0 296 opinii
pixel