Koncert Morrisseya w naszym kraju zbliża się wielkimi krokami. Myślałem, że po ostatnim syfie związanym z jego koncertem w Warszawie, Moz będzie raczej omijać nasz kraj, ale jak widać, chyba nam wybaczył. Jednak czy koncert faktycznie się odbędzie? Pewność będziemy mieli dopiero wtedy, gdy się skończy – w przypadku Moza nigdy nic nie wiadomo. Wydaje mi się, że ostatnimi czasy więcej słyszy się o nim z powodu kontrowersyjnych wywiadów, w których jawi się jako lekki szur z prawicowymi poglądami, lub właśnie odwołanych występów. No cóż... Albo się go kocha, albo nienawidzi.
Morrissey to dla mnie absolutna ikona indie rocka czy też indie popu. Przez wiele lat, szczególnie w okresie liceum, był w mojej absolutnej topce. Morrissey, The Cure, Depeche Mode – to wielokrotnie był soundtrack mojego dnia. Jego solowe krążki, takie jak "Viva Hate", "Years of Refusal" czy "Your Arsenal", kocham do dziś. Papieros w zębach, koszulka Misfits i "Suedehead" na uszach... wspomnień czar. Jednak jego cały kult rozpoczął się trochę wcześniej. Tak jest! Chodzi o legendarne The Smiths. Dla wielu jest to najważniejszy i najlepszy alternatywny band w historii. O ile dobrze pamiętam, The Smiths było niegdyś numerem jeden na liście zespołów, których powrotu fani oczekują najbardziej.
Dziś przypomnimy sobie ich trzeci album, który uwielbiam do szaleństwa, ale jednocześnie nie jestem w stanie go słuchać. Dlaczego? Przekatowałem go tyle razy, że bardziej się już nie da. The Smiths swego czasu było dla mnie jak biblia, a "The Queen Is Dead" stanowiło lwią część tego szaleństwa. Ten album to drogowskaz dla wielu kapel rockowych, punkowych czy indie popowych. Panowie osiągnęli tu absolutne szczyty. Czy jednak zgadzam się, że to najlepszy album The Smiths? Nie wiem, serio. Nie jestem w stanie wybrać najlepszego krążka tej kapeli, gdyż każdy tytuł z ich dyskografii działa na mnie zupełnie inaczej. Jednak utarło się, że "The Queen..." to ich opus magnum. Każdy utwór to nie tylko przebój, ale też klasyk gatunku. Już otwierający album utwór tytułowy wyrywa nas z butów. Sekcja w składzie Andy Rourke - Mike Joyce genialnie napędza cały track, Johnny Marr jak zwykle czaruje swoją gitarą, a Mozz charakterystyczną dla siebie nonszalancją w głosie wprowadza nas w ten genialny album.
Ogólnie duet Morrissey-Marr to czysty geniusz. Panowie, mimo że dziś nie mogą na siebie patrzeć, niegdyś uzupełniali się idealnie. Johnny to genialny kompozytor, ale dopiero z poezją i charyzmą Moza jego dzieła były kompletne – czego dowodem są albumy The Smiths. Jednak należy pamiętać, że pomimo wesołych melodyjek, te numery to zazwyczaj czysty smutek, depresja i mrok. Nawet gdy panowie grają zwiewnie i radośnie, to tylko pozory. Przykładem niech będzie taneczny wręcz "Cemetery Gates" czy też fenomenalny "Bigmouth Strikes Again". Ja jednak wolę znacznie bardziej ponure kompozycje The Smiths. "Never Had No One Ever" to prawdziwy emocjonalny cios – zarówno piękno, jak i potężna samotność w jednym. Jednak z całą moją miłością do mroku i depresji moim ulubionym momentem tego albumu jest jego "koniec", a dokładnie dwa ostatnie numery: ultra kultowy "There Is a Light That Never Goes Out" i "Some Girls Are Bigger Than Others". Dlaczego akurat te tracki? Pierwszy z nich był moim wejściem w muzykę The Smiths, a drugi to genialne partie Marra, które sprawiają, że otaczający mnie świat zmienia się nie do poznania.
Za każdym razem, słuchając ich muzyki, zastanawiam się, czy serio dożyjemy momentu, w którym Marr i Moz podadzą sobie ręce i zagrają chociaż jeden występ. Może gdyby Morrissey nie był Morrisseyem, byłoby to możliwe, ale średnio to widzę. Wydaje mi się, że Moz jest taką osobą, która nawet na łożu śmierci zadzwoniłaby do swojego "wroga", aby powiedzieć mu ostatni raz "spierdalaj!" Z drugiej strony Andy zmarł w 2023, a mimo wszystko bez niego to też nie miałoby sensu. Chyba jednak The Smiths pozostanie jedynie wspomnieniem, ale ich muzyka będzie wieczna – bo nie było takiego drugiego bandu i raczej nigdy nie będzie.
Tracklista:
A1 The Queen Is Dead (Take Me Back To Dear Old Blighty) (Medley)
A2 Frankly, Mr. Shankly
A3 I Know It's Over
A4 Never Had No One Ever
A5 Cemetry Gates
B1 Bigmouth Strikes Again
B2 The Boy With The Thorn In His Side
B3 Vicar In A Tutu
B4 There Is A Light That Never Goes Out
B5 Some Girls Are Bigger Than Others