Darmowa dostawa od 200,00 zł
Zapisz na liście zakupowej
Stwórz nową listę zakupową
TEMPLE OF THE DOG Temple Of The Dog 2LP Etched
W promocji

TEMPLE OF THE DOG Temple Of The Dog 2LP Etched

  • Vinyl, 2LP, Album, Etched
Cena regularna: 314,99 zł(Zniżka 4%)
302,39 zł
brutto / szt.
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 299,97 zł
Szybkie zakupy 1-Click(bez rejestracji)
Produkt dostępny w dużej ilości
Produkt dostępny w dużej ilości
14 dni na łatwy zwrot
Ten produkt nie jest dostępny w sklepie stacjonarnym
Bezpieczne zakupy
Odroczone płatności. Kup teraz, zapłać za 30 dni, jeżeli nie zwrócisz
Kup teraz, zapłać później - 4 kroki
Przy wyborze formy płatności, wybierz PayPo.PayPo - kup teraz, zapłać za 30 dni
PayPo opłaci twój rachunek w sklepie.
Na stronie PayPo sprawdź swoje dane i podaj pesel.
Po otrzymaniu zakupów decydujesz co ci pasuje, a co nie. Możesz zwrócić część albo całość zamówienia - wtedy zmniejszy się też kwota do zapłaty PayPo.
W ciągu 30 dni od zakupu płacisz PayPo za swoje zakupy bez żadnych dodatkowych kosztów. Jeśli chcesz, rozkładasz swoją płatność na raty.

Uwielbiam flanelowy okres w historii muzyki rockowej. Tyle zajebistej muzy, tylu wykonawców i bunt, bez którego świat rocka byłby ubogi. Zespoły te były głosem pokolenia, które chciało się wypowiedzieć i wreszcie uzyskało ku temu okazję. Ogólnie przełom lat 80. i 90. jest tak dojebany, bo innego słowa na to nie znajduję, że szok. Z jednej strony absolutne klasyki, od Metalliki, Slayera, czy Megadeth, z drugiej pojawili się Gunsi, a w Seattle rodziła się prawdziwa rebelia stojąca w opozycji do tego, co wytwórnie uznawały pod hasłem „rock”.

Ludzie też od lat dyskutują, kto był pierwszy i najważniejszy w całym tym grunge’u. Czy Green River, czy Mother Love Bone, czy tak naprawdę od Sonic Youth to wszystko zaczęło?! Prawda jest taka, że Green River po swoim rozpadzie dało początek dwóm grupom: Mother Love Bone i Mudhoney, a Sonic Youth swoim nonkonformizmem i gitarowym jazgotem przetarło szlaki młodym niezależnym bandom. Natomiast Temple of the Dog nigdy moim zdaniem nie był normalnym zespołem. To tak naprawdę tribute, hołd oddany przez Cornella i przyjaciół dla Andrew Wooda, czyli zmarłego wokalisty Mother Love Bone.

Zresztą sama nazwa zespołu została zaczerpnięta z jednego z tekstów Mother Love Bone „Man of Golden Words”. Chris zaprosił do współpracy nad tym projektem Matta Camerona, z którym grał w Soundgarden, a także dwóch członków Mother Love Bone - gitarzystę Stone’a Gossarda i basistę Jeffa Amenta. Niedługo potem skład uzupełnił McCready. Dodatkowo w roli wokalisty wspomagającego wystąpił tu debiutujący Eddie Vedder. Tak, właśnie na bazie tego projektu powstał Pearl Jam. Vedder zaprezentował się tutaj wyśmienicie, a numer który zaśpiewał wspólnie z Cornellem, czyli „Hunger Strike” to nie tylko jeden z najpiękniejszych numerów lat 90., a również pewnego rodzaju manifest: nieważne co się stanie, to i tak trzeba pozostać wiernym sobie i swoim ideałom.

Jednak ten krążek nie zawsze miał tak wyglądać. Początkowo miał być tylko singlem, na którym mieliśmy usłyszeć tylko dwa numery: „Say Hello 2 Heaven” i „Reach Down”. Jednak panowie postanowili, że dorobią jeszcze kilka numerów. No i bardzo dobrze! Album ten przez wiele lat był moim ukochanym grunge’owym wydawnictwem. Ceniłem go nie tylko za genialne kompozycje, czy wokal Cornella, który tutaj rozwala system, a za emocje zawarte na tym krążku. Emocje, które tak naprawdę wynikały ze straty przyjaciela. Muzycy przekuli swoje cierpienie i smutek w coś genialnego, coś co pozostało z nami na zawsze i jednocześnie wystawiło Woodowi zasłużony pomnik.

Nie znajdziemy tutaj jednak brzmień w stylu kapel z których muzycy się wywodzą. Album ten jest bardziej nostalgiczny i delikatniejszy. Może jedynie „Reach Down” czy „Four Walled World” niosą w sobie cięższy gitarowy klimat. Szczególnie we wspomnianym 11-minutowym „Reach Down”, który od strony gitarowej jest czystym majstersztykiem opartym na tradycjach lat 70. Reszta albumu to jednak bardziej balladowe granie. Pamiętam, że za pierwszym razem trochę się dziwiłem, bo oczekiwałem ciężaru znanego mi chociażby z „Louder Than Love”.

Jednak z numeru na numer odkrywałem piękno zawarte w tych dźwiękach. Najbardziej rozwalił mnie mój ukochany „Wooden Jesus”, w którym muzycy idealnie stopniują napięcie. Końcówka i wokale Chrisa to coś pięknego. Jest w tym rozpacz, żal, ale też wkurwienie spowodowane zaistniałą sytuacją. Zespół po wydaniu albumu i jednym, czy dwóch koncertach zakończył swoją działalność, a panowie wrócili do swoich macierzystych formacji.

Popularność Temple of the Dog wybuchła dopiero po olbrzymim sukcesie Pearl Jam i Soundgarden. Początkowo album ten zbytnio nie interesował krytyków ani słuchaczy. Wyszli ponownie pod tym szyldem na scenę dopiero w 2016 roku, aby upamiętnić 25-lecie tego tytułu. Co prawda muzycy spotkali się jeszcze na scenie w 2015 roku przy okazji występu Mad Season, ale to było jedynie gościnne granie, a nie pełnoprawny reunion.

Przyznam, że oglądając nagrywki z tych występów na YouTube marzyłem, żeby tam się znaleźć. Liczyłem, że może jakimś cudem ruszą w trasę czy też stworzą jakieś nowe numery, ale samobójstwo Cornella w 2017 roku zakończyło wszystko. Jego śmierć nie tylko przekreśliła marzenia o Temple of the Dog i Audioslave, ale zamknęła też historię Soundgarden oraz pewien rozdział w historii muzyki. Podkreślam to zawsze, ale jego śmierć to było coś co bardzo przeżyłem, podobnie jak odejście Staleya z AIC. Chyba pierwszym numerem jaki nastawiłem po usłyszeniu tego newsa było właśnie „Say Hello 2 Heaven” od Temple of the Dog. Chris był jednym z najwybitniejszych wokalistów na scenie rockowej, który pozostawił swoje „dzieci”, w tym także mnie, bez możliwości pożegnania się.

Ten album to jedno z jego najwybitniejszych osiągnięć, dzięki takim właśnie wydawnictwom pamięć o nim nigdy nie zginie. Jeśli nie znacie, nie macie, to szybko musicie to nadrobić, gdyż ten album to absolutny klasyk.

Tracklista:

A1 Say Hello 2 Heaven
A2 Reach Down

B1 Hunger Strike
B2 Pushin' Forward Back
B3 Call Me A Dog
B4 Times Of Trouble

C1 Wooden Jesus
C2 Your Saviour
C3 Four Walled World
C4 All Night Thing

StanNowy
WytwórniaA&M Records
Styl MuzycznyGrunge
Marka
Symbol
LC00485
Kod producenta
0602557095913
Asortyment
WINYL
Stan
Nowy
Wykonawca
TEMPLE OF THE DOG
Tytuł
Temple Of The Dog
Wytwórnia
A&M Records
Format
Vinyl
LP
Album
Etched
Kod EAN
602557095913
Numer katalogowy
ISCB002551001.1
Data premiery
11.11.2016
Gatunek muzyczny
Rock
Styl Muzyczny
Grunge
Potrzebujesz pomocy? Masz pytania?Zadaj pytanie a my odpowiemy niezwłocznie, najciekawsze pytania i odpowiedzi publikując dla innych.
Zapytaj o produkt
Jeżeli powyższy opis jest dla Ciebie niewystarczający, prześlij nam swoje pytanie odnośnie tego produktu. Postaramy się odpowiedzieć tak szybko jak tylko będzie to możliwe. Dane są przetwarzane zgodnie z polityką prywatności. Przesyłając je, akceptujesz jej postanowienia.
Napisz swoją opinię
Twoja ocena:
5/5
Dodaj własne zdjęcie produktu:
Zaufane Opinie IdoSell
4.88 / 5.00 255 opinii
Zaufane Opinie IdoSell
2024-07-02
Bardzo szybko. :)
2024-06-30
Szybko ,sprawnie,z powodzeniem .Dziękuję.
pixel