R.E.M. Automatic For The People LP Solid Yellow
- Vinyl, LP, Album, Solid Yellow Vinyl
Zespół, który zmienił wizerunek alternatywnego rocka i towarzyszył mi od szczenięcych lat. Zgadzam się z Anną Gacek - R.E.M. w pewnym sensie otworzyło drzwi dużych wytwórni innym alternatywnym czy grunge'owym bandom. Ich wkład "w scenę" jest po prostu niesamowity. Przyznam się Wam jednak szczerze i bez bicia do pewnej rzeczy. Ostatnimi czasu bardzo zaniedbałem ich płyty.
Niegdyś co jakiś czas wracałem do "Lifes Rich Pageant" czy "Monster". Kiedy Panowie zakończyli działalność w 2011 chyba bardziej zafiksowałem się na oczekiwaniu na mityczny solowy krążek Michaela Stipe'a niż na odświeżaniu R.E.M. Jednak opamiętanie przyszło kiedy to w tym roku zespół znów "powrócił" z okazji dołączenia do Songwriters Hall of Fame. Udzielili wywiadu i wykonali akustyczną wersję "Losing My Religion", a ja znów zamarłem jak kiedyś. Bijąc się w pierś odpalałem każdy album z ich dyskografii i wracałem wspomnieniami do czasów, kiedy to ich muza towarzyszyła mi znacznie częściej.
W sumie zastanawiałem się, czy nie machnąć tekstu ogólnego o nich, ale nie da się w kilku zdaniach opisać ich muzycznej drogi. Dlatego też postawiłem na "Automatic for the People". Nie dlatego, że wychodzi to na kolorowym krążku, ale dlatego, że album ten jest w moim absolutnym topie dyskografii R.E.M. Po albumie "Out of Time" krytycy jak i fani nie wierzyli, że można przebić takie wydawnictwo. Album okazał się olbrzymim sukcesem, a "Losing My Religion" stało się jednym z hymnów pokolenia buntowników lat 90. Panowie nie śpieszyli się z nowym materiałem. Powoli, bez pośpiechu pracowali nad albumem, gdyż sami wiedzieli, że zawiesili sobie artystyczną poprzeczkę bardzo wysoko. W dniu premiery wszystko było już jasne... "Automatic for the People" okrzyknięto najlepszym albumem R.E.M. w ich dyskografii, zresztą mówi się tak do dziś.
Czy się z tym zgadzam? Z tym zespołem mam tak, że wszystko zależy od mojego nastroju, ale faktycznie kiedy pierwszy raz odpaliłem ten tytuł, to zbierałem szczękę z podłogi. Już początek w postaci "Drive" był wielkim wow. Z jednej strony akustyczny, z drugiej mroczny, ale też piękny. Stipe natomiast jak zwykle bezbłędnie ze swoim wokalem wgryza się w nasze dusze. Melancholia i taki dziwny niepokój towarzyszyć już nam będą do końca. Mamy tutaj też dużo orkiestracji, smyczków i fajnej przestrzeni, która dziś również brzmi bardzo dobrze. Produkcja tego albumu nie zestarzała się nawet na moment, przynajmniej dla mnie. Panowie nie starali się tutaj ścigać z sukcesem poprzedniego krążka, a bardziej dopisać kolejny rozdział w swojej twórczości. O dziwo nie ma tutaj typowych radiowych hitów, a i tak każdy singiel podbijał listy przebojów. Można? Jak najbardziej! R.E.M. nie sprzedali swoich ideałów, a i tak osiągnęli sukces komercyjny na własnych zasadach. No dobra, może "Man On The Moon" jest takim trackiem, który może się spodobać każdemu, ale nadal jest w nim coś szlachetnego i innego. Nie można również nie wspomnieć o numerze "Everybody Hurts". Genialny, monumentalny i potwornie poruszający. Wiem, że dziś ten numer zna każdy i może już nie robi on takiego wrażenia, ale jak jest się zbuntowanym nastolatkiem, to wydawało mi się, że Stipe śpiewa o mnie, o wszystkim co mnie spotyka. Wydaje mi się również, że numer ten dorastał wraz ze mną i dotyczył różnych spraw, dlatego też uwielbiam go do bólu. Oczywiście nie jest to album jedynie wypełniony balladami, czy akustycznymi songami. Echa starszego, gitarowego R.E.M. wracają w "Ignoreland" (co za numer!) oraz „Monty Got A Raw Deal”. Jest w tym zadziorność, ale też charakterystyczne dla nich podejście do rockowej muzy. O dziwo numery te fajnie uzupełniają zawartość tego krążka, który jest chyba najdelikatniejszym w ich całej dyskografii.
„Automatic for The People” to zachowanie idealnej równowagi miedzy alternatywnym pop rockowym graniem, a piosenkami, która mogą porwać tłumy. Mam nadzieję, że Panowie postanowią jeszcze coś zrobić, gdyż jak było widać i słychać jakiś czas temu nadal jest chemia między nimi, a muzyka ciągle ma w sobie magię, za którą pokochali ich słuchacze na całym świecie. No cóż, zobaczymy. Jednak na całe szczęście ich dyskografia jest bogata, a archiwum pewnie jeszcze bardziej, dlatego też znajdzie się coś na otarcie łez.
Tracklist:
SIDE A:
Drive
Try Not To Breathe
The Sidewinder Sleeps Tonite
Everybody Hurts
New Orleans Instrumental No. 1
Sweetness Follows
SIDE B:
Monty Got A Raw Deal
Ignoreland
Star Me Kitten
Man On The Moon
Nightswimming
Find The River
Kolorowe płyty winylowe cieszą oko każdego melomana, który lubi mieć coś specjalnego w swojej kolekcji winyli. Są to zazwyczaj limitowane wydawnictwa, które są ściśle ograniczone pod względem ilości. Skutkuje to w późniejszym czasie wzrostem wartości danej płyty i wówczas dane wydawnictwo staje się elementem poszukiwań zbieraczy płyt. Różnorodność w kwestii koloru płyty winylowej jest nieograniczona - płyta może zostać wytłoczona w jednym bądź wielu kolorach, może również posiadać swoistego rodzaju specjalnie wytworzone plamki tzw. splattery. Istnieją również płyty, na których zostały wytłoczone rysunki - takie wydawnictwa nazywa się picture disc (PD). Zachęcamy do zapoznania się z naszą ofertą kolorowych płyt winylowych i limitowanych wydań winyli, gdyż w przyszłości mogą się one okazać się udaną inwestycją!