BRITNEY SPEARS Oops!... I Did It Again LP VIOLET
- Vinyl I LP I Album I Violet
Album ten był absolutnym hitem. Liczba sprzedanych egzemplarzy, częstotliwość „katowania” singli w radiu – to było szaleństwo. To był jej absolutny prime – cokolwiek by nie zrobiła, i tak byłaby numerem jeden w ogólnym wyścigu. Chwilę później zagrała jeszcze w filmie „Crossroads”, więc już totalnie była na ustach wszystkich.
Nie będę tu opowiadać, że ten album zmienił moje życie albo że Britney rozniosła muzyczny świat na kawałki tymi numerami. Tak nie było – przynajmniej w moim przypadku. No dobra, może trochę lizałem telewizor, widząc jak Britney fika po obcej planecie w czerwonym lateksie, ale to tyle. Znacznie bardziej leży mi jej późniejsza droga muzyczna z lat 2001–2008. Zarówno debiut, jak i „Oops” były zbyt cukierkowe na moje mroczne, punkowo-metalowe serducho. Z szeroko rozumianego popu bliższe były mi Madonna, Beyoncé (w czasach Destiny’s Child) czy Aaliyah.
Jednak po latach mam do niej szacunek jako do wokalistki i uważam, że nawet w tych najbardziej oklepanych albumach znajdują się numery, które serio są dobre. Z singlowych kawałków na bank stawiam na lekko naiwną balladę „Lucky”. Tekst może i opowiada o trudach mierzenia się z popularnością, ale nie jest wybitny. Pomimo swojego infantylnego wydźwięku, uważam, że jako całość to serio fajny, zgrabny numer. Chociaż do cudowności „I'm Not a Girl, Not Yet a Woman” z „Britney” mu daleko.
Kolejnym mocnym momentem jest oczywiście „Stronger”. W tym numerze już wszystko mi siedzi – to jest zajebiście zrobiony pop, z chwytliwym refrenem i fajnym klipem. Szczególnie doceniam te fikołki na krześle – nie są takie łatwe, jak wyglądają. Kiedyś, jeszcze w czasach, gdy piłem alkohol, próbowałem odtworzyć ten układ i niestety wylądowałem twarzą na podłodze. Ale dzięki temu mogę z dumą zacytować Britney: „Now I'm stronger than yesterday!”.
Co do reszty – mam mieszane uczucia. Mamy tu trochę r’n’b w stylu TLC czy innych ikon lat 90., jak choćby „Don’t Go Knockin' on My Door” – całkiem okej. Trochę Madonny z lat 80. w „Where Are You Now” czy typowe granie Britney w „What U See (Is What U Get)” i „Can’t Make You Love Me” – też spoko. Nie są to wybitne tracki, ale na tle beznadziejnego coveru Stonesów „(I Can’t Get No) Satisfaction” czy nudnego „Don’t Let Me Be the Last to Know” wypadają przyzwoicie. Muzycznie wspomniany cover nie jest tragiczny, ale ta infantylność i brak siły w głosie Spears są dla mnie nie do przeskoczenia.
„Oops... I Did It Again” jako całość nawet po 25 latach mnie nie kupuje, ale z czasem zmieniłem swoje nastawienie do samej Britney. Dziś uważam, że Spears jest jedną z ostatnich prawdziwych gwiazd muzyki pop. Mimo że dziś z jej muzyką, psychiką, wizerunkiem w mediach jest jak jest – jej wpływ na gatunek i popkulturę jest niepodważalny. Jest ikoną. I dlatego huczne świętowanie urodzin tego krążka jest jak najbardziej zrozumiałe.
Specjalna edycja drugiego studyjnego albumu artystki „Oops!... I Did It Again” na neonowym fioletowym winylu. Oryginalnie wydany w 2000 roku krążek powtórzył spektakularny sukces debiutu i sprzedano ponad 20 milionów egzemplarzy na całym świecie. Krytycy docenili nową jakość brzmienia oraz dojrzewający wokal Britney. Artystka ponownie współpracowała z najlepszymi producentami muzycznymi, do których dołączyli m.in. Darkchild, Kristian Lundin, Per Magnusson oraz David Kreuger.
Płyta zadebiutowała na szczycie listy Billboard 200, z imponującą sprzedażą 1 miliona 300 tysięcy egzemplarzy w pierwszym tygodniu w Stanach Zjednoczonych. Britney Spears pobiła rekord na najlepiej sprzedający się album jakiegokolwiek artysty w pierwszym tygodniu sprzedaży. Otrzymała ona nominację do nagród Grammy w kategorii „Best Pop Vocal Album”.
Pochodzą z niego 4 single „Oops!... I Did It Again”, „Lucky”, „Stronger” oraz „Don’t Let Me Be The Last to Know”.
Tracklista:
A1 Oops!... I Did It Again
A2 Stronger
A3 Don't Go Knockin' On My Door
A4 (I Can't Get No) Satisfaction
A5 Don't Let Me Be The Last To Know
A6 What U See (Is What U Get)
A7 Lucky
B1 One Kiss From You
B2 Where Are You Now
B3 Can't Make You Love Me
B4 When Your Eyes Say It
B5 Dear Diary
Kolorowe płyty winylowe cieszą oko każdego melomana, który lubi mieć coś specjalnego w swojej kolekcji winyli. Są to zazwyczaj limitowane wydawnictwa, które są ściśle ograniczone pod względem ilości. Skutkuje to w późniejszym czasie wzrostem wartości danej płyty i wówczas dane wydawnictwo staje się elementem poszukiwań zbieraczy płyt. Różnorodność w kwestii koloru płyty winylowej jest nieograniczona - płyta może zostać wytłoczona w jednym bądź wielu kolorach, może również posiadać swoistego rodzaju specjalnie wytworzone plamki tzw. splattery. Istnieją również płyty, na których zostały wytłoczone rysunki - takie wydawnictwa nazywa się picture disc (PD). Zachęcamy do zapoznania się z naszą ofertą kolorowych płyt winylowych i limitowanych wydań winyli, gdyż w przyszłości mogą się one okazać się udaną inwestycją!