Free delivery from 200,00 zł
Save to shopping list
Create a new shopping list
BLACK SABBATH Anno Domini: 1989 - 1995 4LP
On special offer

BLACK SABBATH Anno Domini: 1989 - 1995 4LP

  • Vinyl | LP | BOX
Regular price: 517,99 zł(Discount 4%)
497,27 zł
incl. VAT / szt.
Lowest price in 30 days before discount: 497,27 zł
Express checkout 1-Click(without registration)
14 days for easy returns
This product is not available in a stationary store
Safe shopping
Deferred Payments. Buy now, pay in 30 days, if you don't return it
Buy now, pay later - 4 steps
When choosing a payment method, select PayPo.PayPo - buy now, pay later
PayPo will pay your bill in the store.
On the PayPo website, verify your information and enter your social security number.
After receiving your purchase, you decide what suits you and what doesn't. You can return part or all of your order - then the amount payable to PayPo will also be reduced.
Within 30 days of purchase, you pay PayPo for your purchases at no additional cost. If you wish, you spread your payment over installments.

Jest, nareszcie jest! Powiem Wam szczerze, że dawno nie byłem tak nakręcony reedycjami płyt. Zdaję sobie sprawę z tego, że większość fanów uznaje Black Sabbath tylko z Ozzym czy też z Dio, ale ja traktuję ten zespół jako całość. Iommi jest mistrzem, który prowadził ten band od samego początku do końca. Jego wizje muzyczne się zmieniały i zmieniała się wizja Black Sabbath. Kiedy odszedł Ozzy, pojawił się Dio. To dzięki jego wokalowi zespół mógł wyrwać się dalej i pokazać nowe możliwości jako grupa. Jak wiemy, ta zmiana zapisała się na stałe w historii muzyki, bo albumy nagrane z nim to absolutne klasyki metalowej muzy.

Jednak dalej bywało różnie. Fani nie akceptowali kolejnych zmian z zachwytem. Sam zresztą słyszałem banialuki w stylu, że nie ma co tego słuchać, bo Osbourne i Dio to prawdziwa muza Black Sabbath, a Iommi nie ma już pomysłu na ten zespół. Mhm... Jednak ile można słuchać cały czas tego samego? Nie dam rady już słuchać „Paranoid” i całej reszty klasyków, a częściej wracam do tej mniej kultowej twórczości Black Sabbath.

Kiedy pierwszy raz odpaliłem „Born Again” oszalałem. Jest to jeden z moich ukochanych albumów Black Sabbath i nawet stawiam go wyżej niż niektóre albumu nagrane z Ozzym. Album ten był również bodźcem do dalszego buszowania w twórczości Iommiego. „Seventh Star” w sumie również było w porządku, bo lubię głos Glenna i uważam, że jest to bardzo solidna rockowa płyta.

Jednak kiedy odkryłem okres z Martinem na wokalu, zaczęła się prawdziwa jazda. Nie twierdzę, że mamy tutaj same doskonałe numery, ale czy okres z Ozzym też był bez skazy? Pierwszy album nagrany z nim, czyli „The Eternal Idol”, którego niestety w boxie nie ma, uznawany jest przez die hard fanów za najsłabszy album w dyskografii. Słuchając takich tracków jak „The Shining” czy „Glory Ride” nie słyszałem tam słabej muzy, a bardzo dobrze zagrany heavy z charakterystycznymi riffami, których nie mógł stworzyć nikt inny. Fakt, że nie ma w tym bluesowego ciężaru z okresu Ozza, a bardziej granie inspirowane erą Dio. Mi leżało to zajebiście. Jeśli tak brzmią słabe albumy, to proszę o więcej. Początkowo wokalistą miał tu być Ray Gillen, ale w trakcie miksów został zastąpiony Tonym Martinem, który nuta w nutę odtworzył jego partie. Uważam, że Martin zrobił to lepiej, aczkolwiek demówki z nieodżałowanym Rayem idealnie uzupełniają historię tego krążka i tego etapu Black Sabbath.

Rok po „Idolu” otrzymaliśmy już klasyk absolutny w postaci „Headless Cross”. Jest to jeden z moich ulubionych albumów Black Sabbath. Oprócz dwóch Tonych grają tutaj Geoff Nicholls (klawisze), Laurence Cottle (bas) oraz perkusyjny geniusz, Cozy Powell. Krążek ten moim zdaniem jest idealny od początku do końca. Wokale Martina są znacznie ciekawsze i bardziej ukazują jego możliwości. Czuć było to, że miał już większy wpływ na powstanie tego albumu i układał linie wokalne tak jak chciał.

Muzycznie panowie poszli w bardziej kierunku stadionowego rocka, czy metalu lat 80., ale jednak był w tym wszystkim duch starego Sabbath, chociażby z „Heaven and Hell”. Numer tytułowy czy „When Death Calls” odnalazłby się w tym okresie idealnie. Jednak ja bardziej lubiłem te dynamiczne, rozpędzone numery w stylu „Call Of The Wild”, czy „Black Moon”, gdyż Martin pokazywał tam jak doskonałym jest wokalistą. Album jednak wzbudzał mieszane uczucia zarówno w środowisku fanów, jak i krytyków. Dopiero po latach, podobnie zresztą jak „Born Again”, zyskał kultowy status.

Analogicznie było z równie fenomenalnym, przynajmniej dla mnie, „Tyr”. To co Cozy robi tutaj za bębnami, to coś cudownego, a Martin chyba położył tutaj swoje najlepsze wokale. Iommi postanowił tutaj zrobić jeszcze jeden krok w bok i znów odświeżyć swój styl. Nadal jest przebojowo, ale wrócił ciężar, tajemnica i mrok znane z wcześniejszych płyt. Uważam, że wszystko to idealnie komponuje się z nowymi pomysłami Ojca Heavy Metalu. Wystarczy odpalić sobie „Odin’s Court / Valhalla”, żeby poczuć klimat tego albumu i wyczuć drogę, którą w tym momencie kroczył Iommi. Moim zdaniem jest to krążek na tym samym poziomie, co nagrany po nim „Dehumanizer” z Dio na wokalu, ale to tylko moje zdanie...

Po wspomnianym tytule do zespołu znów wrócił Martin, który popełnił z Sabbath „Cross Purposes” oraz „Forbidden”. O ile „Cross” miał fajne momenty w postaci „Cross of Thorns” czy „Dying for Love”, to jednak „Forbidden” zasługuje na miano najsłabszego albumu Black Sabbath. Może nowy miks to zmieni, ale czy będzie to w stanie uratować braki w kompozycji, nie wiem, zobaczymy.

Era Sabbath z Martinem przez wielu jest traktowana po macoszemu, mimo że Tony spędził obok Ozzy’ego najwięcej czasu za mikrofonem w tym zespole. Był to ciężki okres zarówno dla tego zespołu, jak i ogólnie dla metalu, co pewnie w pewnym sensie również przekłada się na popularność tych nagrań. Jednak dla mnie to jest klasyk, bo Black Sabbath to całość, a nie tylko kilka płyt. Mam również nadzieję, że Martin i Iommi również zechcą zagrać kilka koncertów z tym materiałem, tak jak było z Dio i projektem „Heaven & Hell”. Tak, czy inaczej – jest zajebiście i teraz pozostaje mi czekać na box z ery „Born Again”.

Tracklist:

LP 1: Headless Cross 2024 Remaster
1. The Gates Of Hell
2. Headless Cross
3. Devil & Daughter
4. When Death Calls
5. Kill In The Spirit World
6. Call Of The Wild
7. Black Moon
8. Nightwing

LP 2: Tyr 2024 Remaster
1. Anno Mundi
2. The Law Maker
3. Jerusalem
4. The Sabbath Stones
5. The Battle Of Tyr
6. Odin’s Court
7. Valhalla
8. Feels Good To Me
9. Heaven In Black

LP 3: Cross Purposes 2024 Remaster
1. I Witness
2. Cross Of Thorns
3. Psychophobia
4. Virtual Death
5. Immaculate Deception
6. Dying For Love
7. Back To Eden
8. The Hand That Rocks The Cradle
9. Cardinal Sin
10. Evil Eye

LP 4: Forbidden Remixed
1. Illusion Of Power
2. Get A Grip
3. Can’t Get Close Enough
4. Shaking Off The Chains
5. I Won’t Cry For You
6. Guilty As Hell
7. Sick And Tired
8. Rusty Angels
9. Forbidden
10. Kiss Of Death

Symbol
4050538900880
Producer code
4050538900880
Product type
VINYL RECORD
Condition
New
Artist
BLACK SABBATH
Title
Anno Domini: 1989 - 1995
Label
Warner
Format
Vinyl
LP
Album
Box
Barcode
4050538900880
Catalogue number
4050538900880
Release date
31.05.2024
Genre
Rock
Music style
Hard Rock
Heavy Metal
Do you need help? Do you have any questions?Ask a question and we'll respond promptly, publishing the most interesting questions and answers for others.
Ask a question
If this description is not sufficient, please send us a question to this product. We will reply as soon as possible. Data is processed in accordance with the privacy policy. By submitting data, you accept privacy policy provisions.
Write your opinion
Your opinion:
5/5
Add your own product photo:
IdoSell Trusted Reviews
4.88 / 5.00 255 reviews
IdoSell Trusted Reviews
2024-02-22
got the plates,everything is ok
2024-07-02
Bardzo szybko. :)
pixel